28 kwietnia 2015

3. Plan.

       Z uśmiechem wymalowanym na twarzy przekroczyłem próg klasy, gdzie miały się odbywać moje ulubione zajęcia w tygodniu. Spojrzałem kątem oka w kierunku biurka, gdzie rozpakowywał się Ryan. Tym razem zająłem miejsce obok Rose, ponieważ nie było dzisiaj Tamary, czyli siedziałem w pierwszej ławce.
       Nauczyciel miał na sobie białą koszulkę, a na to narzuconą granatową rozpiętą marynarkę. Jego skupione ciemnozielone oczy rozejrzały się po klasie, najwyraźniej przeliczając osoby. Jak można nie zauważyć tego, jak seksowny był ten mężczyzna? To nie mieściło się w skali seksapilu. Przygryzłem wargę, ponownie rozmarzając się o tym, jak potwornie chciałbym usłyszeć jego jęki, lub ochrypły napalony głos, gdy wypowiada moje imię. Ciekawe jaka była jego ulubiona pozycja? Dla niego mogę nawet krzyczeć z bólu.
       Poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramie, dlatego spojrzałem na dziewczynę z ławki. Swoją drogą, nigdy nie opisałem jej. Rose to całkiem śliczna dziewczyna, której falowane bordowe włosy opadają poniżej ramion, czasami okalając biust. Ubiera się przeważnie w ciemnych kolorach, od luźnych bluz po bokserki z głębokim dekoltem. Na ogół stara się ona trzymać z dala od innych, którzy nie należą do naszej paczki.
       — Zdążyłam obczaić jego całego Twittera.
       Uniosłem brew, patrząc na nią z podejrzeniem. Po pierwsze, dlaczego sam na to nie wpadłem. Po drugie, dlaczego szukała informacji o nim...?
        — Nie bądź zazdrosny. — Zaśmiała się cicho, kątem oka pilnując czy nauczyciel nie patrzy w ich kierunku, podczas tłumaczenia czegoś. — Zrobiłam to, bo chcę żebyś szybciej się na niego napalił.
       Przyłożyłem rozłożoną dłoń do czoła, na znak, że jej głupota przebija granice.
       — W sensie, no... Och, po prostu słuchaj. — Umilkła, gdy mężczyzna na moment popatrzył na ich ławkę. — Najważniejsze. Nie ma nikogo — powiedziała z ekscytacją w głosie.
       Uśmiechnąłem się szeroko, ponieważ teraz miałem pewność, że on naprawdę jest moim ideałem. Zauważyłem, że podsuwa kartkę w moją stronę. No tak, pan Cooper zrobił się dziś jakiś smętnie poważny, a Rose wolała nie ryzykować uwagi.
       uwierz, jest tak seksowny, że sama chciałabym go w łóżku ;3 a wiesz czego jeszcze bardziej bym chciała? mieć możliwość patrzenia jak cię pieprzy *-*
       Przeczytałem napis z nieukrywanym zaskoczeniem, następnie zwężając usta w cienką linię. Chwyciłem długopis i zacząłem odpisywać, kręcąc głową.
        jesteś chora xD wciąż ci się to podoba? obejrz sobie porno :D
        Dziewczyna przeczytała napis i zaśmiała się cicho.
        no weź, wyobrażasz sobie radość Tamary? może wciągnąłbyś go w seks w czwórkę, o matko, wyobrażasz to sobie!! ciekawe czy by mu stanął, gdyby widział jak się z nią dotykamy
        Powstrzymałem się przed parsknięciem śmiechem. I to ja mam chore fantazje seksualne? Poniekąd dość zabawna propozycja... Muszę to zapamiętać. Od niedawna wiedziałem, że Rose podobają się moje związki erotyczne, w jakiś sposób ją to... podniecało? Nie uważałem, że to dziwne, gdy mi to powiedziała, zareagowałem najpierw z wytrzeszczonymi oczami, a następnie przyłożyłem dłoń do czoła, uśmiechając się. Lubiłem ten gest, takie pokazanie komuś, że jest nienormalny, tym samym go nie obrażając.
       Właśnie miałem odpisać, że może o tym pomarzyć, jednak niedane mi było dokończyć. Cóż... Zrozumcie, nie chciałem tego zrobić. Kartka w ekspresowym tempie znalazła się w moich ustach, w zasadzie odruchem paniki.
       W sali zapanowała cisza, którą po chwili przerwał początkowo śmiech Rose, a potem reszty. Ryan jednak stał wciąż z uchylonymi ustami i wysuniętą ręką w kierunku ławki. Z jego twarzy wyczytałem, że był nieźle zaskoczony i nie wiedział jak zareagować.
       — Jackson? — spytał z uniesioną brwią.
       Nie wiedziałem co zrobić, dlatego uśmiechnąłem się i zacząłem próbować przerzuć kartkę. O nie, wolałem ją zjeść, niż miałby to przeczytać...
       Mężczyzna oparł dłonie na biodrach, patrząc na mnie wyczekująco. Mówiłem już, że jest nieźle zbudowany? Poczułem się dość głupkowato, mając usta wypełnione kartką. Zapewne wyglądałem jak chomik, ale najgorsze było to, że papier zaczynał dziwnie smakować. Reszta klasy zwijała się już ze śmiechu, razem z Rose.
       — Cóż, smacznego — powiedział, ale najwyraźniej nie miał zamiaru odchodzić.
       Skrzywiłem się lekko, z obrzydzeniem przeżuwając papier. Ohyda. Zrozumiałem, że czekał aż się poddam. O nie, nie ma tak łatwo. Zacisnąłem rękę na kolanie, aby jakoś to odreagować i oparłem się beztrosko o oparcie, również na niego patrząc. Z papieru zbiła się już spora kulka, którą w zasadzie bałem się przełknąć. Właściwie to nie wiedziałem, co dalej. Sądziłem, że sobie pójdzie, a ja w spokoju to wypluję.
       — Niezła taktyka, ale lepiej ją przemyśl. — Pokręcił głową. — Idź to wypluj, bo zaraz się zakrztusisz, albo nie wiem co jeszcze. — Odszedł z rezygnacją, widocznie darując nam to.
       Chciałem pokazać, że mnie nie złamie. Cóż, są jednak rzeczy, których nie udowodnię. Wstałem od ławki, podchodząc do drzwi i wyjmując z ust zawartość, następnie wrzucając to do kosza. Niczym skazaniec wróciłem na swoje miejsce, słuchając tego o czym mówił Cooper.
        W momencie, gdy on opowiadał o jednej z epok i metodzie wykorzystywanej przy sztuce, zdążyłem już napatrzeć się na niego za wszech czasy. W ubraniu jest przystojny i męski, ale wolałbym go widzieć bez. Zdecydowanie.

       Po południu, z racji, że zbliżał się weekend, odwiedziła mnie Rose. Rozmawialiśmy na różne durnowate tematy, gdy o siedemnastej przyszła Tamara. Bordowo włosa streściła jej cały przebieg lekcji, podczas gdy ja sprawdzałem coś na telefonie.
       — Jackson, nadal nie pokazałeś tego Tamarze! — rzuciła przyjaciółka, wstając na równe nogi. — Czekaj, zobaczysz, to jest boskie.
       Zacząłem przyglądać się jej, jak krząta się beztrosko po moim pokoju. Nie przeszkadzało mi to, cieszyłem się, że czuje się jak w domu. Na początku nie rozumiałem, o co jej chodziło, dopóki nie zaczęła krążyć wokół szafy. Otworzyła jej drzwiczki i zaczęła wygrzebywać różne pudełka z jej dna. W końcu trafiła, co zasygnalizował jej pełen ekscytacji pisk. Pokręciłem głową, uśmiechając się pod nosem.
       Rose podbiegła do łóżka i położyła się na nim obok Tamary. Pokazała jej gruby zeszyt, obity grubą skórzaną okładką z różnymi naklejkami na niej. Odpięła guzik i otworzyła na pierwszej stronie. Przygotowałem się już w tym czasie na ponowne słuchanie swojej historii. Wiedziałem, że Rose zna już chyba każdy wpis. Reagowałem na to obojętnie, skoro jej się to podobało, nie będę jej bronił.
       — Od kiedy się zaczęło, to dobrze wiesz. Dziwne, że jeszcze nie pokazałam ci listy! — mówiąc, wskazywała palcem na stronę. — Trzymaj.
        Tamara chwyciła przedmiot i zaczęła go przekartkowywać, coraz bardziej rozszerzając oczy.
       — Kurczę, ten zeszyt ma ze sto stron, a ty jesteś prawie przy połowie wypełniania. Poważnie tylko dwa lata ci to zajęło? — spytała, kręcąc głową.
       — Ponad połowa stała się w pierwszych miesiącach po pierwszym stosunku. Trochę się chłopak załamał po rozłące i zaczął sypiać z kim tylko się dało. No oczywiście, przestrzegając tych swoich zasad. — Dodała. — Rok po wszystkim w końcu się ogarnął i przystopował, wracając do zauroczeń głównie nauczycielami, ale nie tylko. Byłoby tego więcej, ale czasami mu nie wychodziło. — Zaśmiała się jakby złośliwie, patrząc na mnie.
        — Masz zdjęcie z każdym z tych chłopaków... — mówiła, jakby naprawdę zahipnotyzowana, przekładając kartki.
       — Owszem — tym razem ja postanowiłem mówić. — taka tradycja. Tak samo, jak wszędzie pisze data poznania się, ich imię i nazwisko, parę informacji i inne dopiski.
       — W zasadzie to tak jakbyś kolekcjonował partnerów seksualnych.
       — Nie nazwałbym tak tego. Nie zdobywam chłopaków dla kolekcji, te wpisy robię przy okazji. — Wyszczerzyłem się, w końcu odrywając wzrok od ekranu urządzania. — Zobaczysz, już za niedługo pojawi się tam zdjęcie Ryana.
        Dziewczyny zachichotały razem, patrząc na mnie.
        — Coś ci na razie nie idzie. — Pierwsza odezwała się Rose, chcąc się ze mną przedrzeźniać.
        — No bo nie zacząłem nic w tym kierunku. — Mruknąłem, udając obrażonego i wróciłem wzrokiem do telefonu. — Obraziłem się na was.
        — Ooo, biedactwo. — Spojrzała z powrotem na książkę. — Wiesz, co jest nie fair? Patrz, jakie on czasami ma ciacha w łóżku! Też tak chcę!
        — Ja ci nie wystarczam? — Tamara wydęła wargę, marszcząc brwi.
        — I znów się zacznie — rzuciłem, śmiejąc się cicho.

        Kolejny tydzień, kolejne siedem dni na oglądaniu go jedynie podczas przerw, w dodatku gdy miałem lekcje na tym piętrze, gdzie był. Tym razem wydarzyło się coś ciekawego.
        Któregoś dnia, siedząc na korytarzu i czekając na lekcję historii, uniosłem głowę, mając wrażenie, że ktoś mi się przygląda. Lepiej być nie mogło, Ryan stał na końcu korytarza, kilka metrów ode mnie. O dziwo, gdy na niego spojrzałem, wciąż robił to samo. Przez chwilę utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, aż zaczął powoli spuszczać wzrok, jakby taksując mnie spojrzeniem. Następnie odwrócił głowę, z powrotem pilnując porządku na korytarzu.
        Dla niego był to zwyczajny kontakt wzrokowy, dla mnie oznaka, że zauważył moje zainteresowanie nim... i nic z tym nie zrobił. Gdyby z początku mu to przeszkadzało, pewnie bardziej prawdopodobne było, że posłałby mi niechętne spojrzenie. Może nie znałem się na spojrzeniach tak dobrze, ale raczej uważam, że było one pełne pewnego rodzaju ciekawości, niepewności czy jego myśli są słuszne.
       W końcu nastała moja błogo wyczekiwana lekcja zajęć artystycznych. Podczas tej godziny mieliśmy wykonywać pierwszą pracę zadaną przez niego. Rysunek mógł być dowolnej formy i wielkości, ale miał nawiązywać do Egiptu. Żeby mieć więcej czasu na wszystko, zacząłem już zastanawiać się nad tym co stworzę. Wybrałem zwyczajne szkicowanie, a następnie pokolorowanie kredkami. Na „modela” wybrałem Anubisa, egipskiego boga śmierci.
       Zająłem miejsce tradycyjnie w ostatniej ławce, obok Ethana, jednego z moich niewielu klasowych kumpli, z którymi potrafiłem się dogadać. Właściwie należałem do tej klasy od niedawna, tak więc dla nich wciąż byłem tym nowym. Słuchając poleceń i porad Ryana, zaczynałem już powoli szkicować ołówkiem prosty rysunek. Uznałem, że to nie wymaga tak wiele pracy, a za wykonanie dostanę zadowalającą mnie ocenę. Jedne ze słów, które wypowiedział brunet, szczególnie przykuły moją uwagę. Znaczy nie z początku, a dopiero po chwili, ale jednak.
       — Jeżeli ktoś nie zdąży, nie ma zabierania prac do domu. Wtedy możecie przyjść na kółko, ponieważ na następnej lekcji chcę rozpocząć kolejny temat.
       — Kiedy jest to kółko? — spytała jedna z dziewczyn, której imienia ciężko było mi zapamiętać.
       — Zawsze w piątki o piętnastej — odparł życzliwie.
       Kreśląc kolejne linie, zastanawiałem się nad tym, czy mój plan mógłby wypalić. Uznałem, że dzisiejsze kółko byłoby niepowtarzalną okazją do rozmowy z nim. A może i nie tylko rozmowy?
       Zmazałem gumką szkic, zabierając się za coś bardziej szczegółowego, aby zabrało mi wystarczająco dużo czasu. Zamiast prostego rysunku z hieroglifów, zabrałem się za rysowanie rysunku w 3D, przestawiając boga jako zwierzę podobne do szakala, stojące na dwóch tylnych łapach jak człowiek. Nie pomijałem żadnych szczegółów, czy to pazurów, czy poszczególnych konturów mięśni. W ten sposób, gdy dobiegł koniec lekcji, byłem dopiero na etapie rozpoczynania kolorowania.
       Teraz wystarczyło przeczekać do wybicia pożądanej godziny.

✖✖✖✖✖✖

Rozdział krótszy od poprzednich i wyjątkowo nie ma scen dla dorosłych, ale jakieś sensowne wprowadzenie musi być. ;)
Teraz postaram się pisać Prowokatora szybciej, a nie z taką przerwać czasową.
Cieszy mnie, że są osoby zainteresowane tym blogiem! ♥

8 komentarzy:

  1. Tiaa, kurwa. Daawaj mi sceny 18+ z Rose i Tamarą! Okaau, w ostateczności mogą być Jackson i Ryan...
    Rozdział boski. Żono moja? Będzie lanie dupy za przerywanie w takim momencie

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz profesor jest napalony skoro stfarza takie sytłację dziwię się,że Jecsoon pokazał dzewczyną listę i ten wzrok Rajana ta sytłacja z kartką mnie rozśmieszła coś mi się wydaje,że to Rajan miał plan nie Jecson seks grópowy nie liczę na kontynłację opowiadania tak jak Stilsa pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No przeczytałam wszystkie trzy rozdziały i zostaję fanka Twojego opka:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. chxiałabym zobaczyć zwiastun prowokatora masz fajne zwiastuny

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no. Ty jesteś idealna. Piszesz cudownie, jeszcze żaden Twój rozdział mnie nie rozczarował. Przeciwnie, jestem oczarowana. A sceny seksu... powiedziałabym idealne, po prostu doskonale ci to wyszło, ale więcej tego typu słów nie znajduję. Mam nadzieję, że wena Cię nie zawiedzie, jak często mnie, bo zasługujesz na jej codzienną, śmiertelną dawkę! Wielbię Cię ^^
    Później przeczytam kolejne rozdziały, bo na razie nie mogę. Pozdrawiam! *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię! <3 Dziękuję również za docenienie czasu i pracy, jakiej wkładam, żeby te rozdziały były naprawdę dobre! :3

      Usuń
    2. Cudnie, kiedy nowy rozdział? Ja już cierpię na niesosyt :D ;-;

      Usuń
  6. Witam,
    uwielbiam Rose, ach zjadanie tek kartki było genialne....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń